Arkadiusz Kałużyński Brak komentarzy

Góra Św. Anny- cel wypraw rodzinnych, rowerowych, pielgrzymek… kojarzy je niemal każdy z nas, ale mało kto zna historię tego miejsca. Poniżej przedstawiam oryginalny tekst z roku 1919, fragment posiadanej przeze mnie książeczki kalwaryjskiej.

Blizko Wielunia w królestwie Polskiem nad rzeką Wartą leży wioska Gaszenki. Od wioski tej rodzina już ponad 500 lat sławna Wieluńska przybrała przydomek Gaszynów. Około roku 1450 Mikołaj Gaszyna Rejent powiatu Wieluńskiego opuściwszy ojczyznę zamieszkał na Szlązku. Z tych Szlązkich Gaszynów, których cesarz Ferdynand II. w drugiem już pokoleniu zrobił baronami a cesarz Ferdynand III. hrabiami, pochodzi w czwartem pokoleniu pobożny fundator klasztoru i kalwaryi na górze Chełmskiej św. Anny Jerzy Adam Franciszek Gaszyna. Po ojcu Janie Jerzym Gaszynie i matce Annie, hrabiance z Oppersdorf, odziedziczył dobra Olesno, Woźniki, Cerekwie, Żyrowy, Bodzanowice, Frysztadt i Kietrz.

Do Fundowania Klasztoru i kalwaryi to go spowodowało:

Zaraz na początku, gdy przodkowie Jego około Góry Chełmskiej byli osiedli, spostrzegano częściej szczyt góry Chełmskiej, gęstemi lasami zarosłej, jaśniejący cudownem jakiemś światłem. Nawet widziano zakonników wstępujących na górę ze zapalonymi świecami. Tam, gdzie teraz są stacye pasyjne, z zadziwienem spostrzegano ognie promieniste. To wszystko działo się około roku 1500 i spowodowało Gaszynów do zbudowania kaplicy na cześć św. Anny na miejscu gdzie teraz stoi klasztor, i odtąd lud nazywa górę Chełmską, górą św. Anny.

50 lat później baronowa Anna Marya Nochtic z Malticów darowała kaplicy tej figurę cudowną św. Anny z drzewa wyrobioną wraz z relikwiami tejże świętej, która to figura aż do dziś znajduje się na głownym ołtarzu. Figura ta wraz z relikwiami, jak świadczy dokument na pergaminie przymocowany na tylnej stronie figury, pochodzi z klasztoru Ville przy Lionie we Francyi, dokąd krzyżacy z kościoła św. Anny w Czarnogrodzie, zbudowanego przez cesarza Justiniana, niektóre części z kości św. Anny byli przywieźli.

Z Francyi odebrał je książę Elektor Saski Jerzy Brodaty i darował część ich rodzinie Malticów, których córka Anna Marya, która poszła za Nochtica , jak wyżej powiedziano, darowałą je wskutek ślubu tutejszej kaplicy św. Anny. Przeniesienie obrazu cudownego z relikwiami odbyło się bardzo uroczyście w roku 1560.

To było przyczyną, że lud wierny pobożny, który już wcześniej lubił odwiedzać kościółek św. Anny, coraz liczniej pielgrzymował na górę, teraz już wyłącznie św. Anny zwaną, żeby uczcić obraz cudowny i relikwie św.

Ponieważ nie było tu księża stale zamieszkałego a księża probostwa Leśnickiego nie byli w stanie przy pasterzowaniu parafii Leśnickiej uczynić zadosyć żądaniom pielgrzymów co do spowiedzi i komuniji św., pobożny hrabia Ferdynand Melchior Gaszyna postarał się o sprowadzenie Ojców Reformatów z Gliwic, którym obok kaplicy św. Anny zbudował klasztorek drewniany, który im w roku 1655 w dzień św. Piotra z Alkantary za pozwoleniem Leopolda Wilhelma, księcia biskupa Wrocławskiego i Ołomunieckiego, został powierzony. W roku 1657 oddał Ojcom Reformatom proboszcz Leśnicki, dziekan i kanonik kościoła kolegialnego w Opolu, Konstanty Iwanicki, uroczyście kościółek św. Anny oddał w zarząd, zrzekłszy się wszelkiego prawa do niego w obecności dziekana i kanonika katedry Wrocławskiej Sebastyana Rostaka. Pierwszym Gwardyanem był Ojciec Franciszek Rychtowski.

To wszystko powiększyło sławę miejsca św. I spowodowało hrabiego Melchiora Ferdynanda Gaszynę, któremu cesarz w nagrodę za wierną służbę darował Żyrowę, na miejscu małej kaplicy drewnianej zbudować większy kościół kamienny, który pierwszego kwietnia roku 1763 przez Sufragana Wrocławskiego biskupa Karola Franciszka z Petersdorf konsekrowany ze siedmiu ołtarzami stoi aż do dziś dnia. Klasztór zaś teraźniejszy z kamienia zaczął budować hrabia Józef Gaszyna w roku 1733, który po jego śmierci brat jego Ludwik dokończył.

Pobożny hrabia Melchior Ferdynand, widząc corocznie się powiększającą liczbę pielgrzymów, poznawszy błogie skutki ztąd spływające na lud, zważywszy na cudowne znaki na górze świętej za natchnieniem łaski Bożej, powziął myśl, dla uczynienia bolesnej męki i śmierci Boskiego Zbawiciela zbudować kaplice i stacye na wzór drogi krzyżowej w Jeruzalem. W tem przedsięwzięciu potwierdzało go szczególne podobieństwo góry świętej Anny z jej dolinami i pagórkami do kształtu i położenia Jeruzalemu, tak, że góra Oliwna, dolina Józefa, góra Moria i Golgota zdają się być umyślnem naśladowaniem miejsc w ziemi św.

Podeszły wiek nie pozwolił mu wykonać swego zamiaru. Przysposobiwszy środki potrzebne podobnie jak król Dawid, obowiązał testamentem spadkobiercę swego Jerzego Adam Gaszynę do wypełnienia tego świętego dzieła, które ten także sumiennie ziścił. Żeby i dzieło to godnie wykonać, powołano z Włoch ludzi uczonych i znających się na budowaniu i malarstwie, którzy w przeciągu 9 lat od roku 1700 ażdo roku 1709 wystawili kalwaryę z 33 kaplicami ozdobionemi figurami i obrazami, które po większej części jeszcze dziś istnieją.

Każde dobre dzieło napotyka trudności; cóż więc dziwnego, że i tutaj różne okoliczności nie dozwalały, ażeby natychmiast było się rozpoczęło nabożeństwo kalwaryjskie; dla tego także kaplice kalwaryjskie pomału przyszły w zapomnienie i zaniedbanie. Kronikarz opowiada że gdy, ponieważ drogi ku kalicom chwastami zarosły, Ojcowie Reformaci szukali kaplicy 3go upadku, głos pieska, który najprzód był bieżał, do kaplicy ich zaprowadził, w której nader czuły widokim się przedstawił. Bo piesek klęcząc przed figurą Zbawiciela na ziemię upadłego żałośnie skomląc lizał twarz Zbawiciela. Także i zapach fiołkowy w zimie i w lecie trwający napominał wiernych, żeby nie zapominali o nabożeństwie tak świętem i zbawiennem rozmyślaniu męki i śmierci Jezusa Chrystusa.

Hrabia Antoni Gaszyna, pamiętnu na pobożność przodków, kazał ze znacznem kosztem odnowić kaplice i postarał się o to, ażeby nabożeństwo kalwaryjskie przyszło do skutku i stale się odbywało.

W roku 1764 czternastego września w dzień podwyższenia św. krzyża odbyło się pierwsze uroczyste nabożeństwo kalwaryjskie.

Gdy uderzyły dzwony na rozpoczęcie nabożeństwa, tak wielkie wzruszenie wszystkich ogarnęło, że kapłani i lud, bogaci i ubodzy głośno płakali i łkanie ich napełniło góry i doliny. Bractwo św. Różańca z Raciborza z księdzem zakonu św. Dominikana na czele pierwsze zawitało z uroczystą procesyą na nabożeństwo kalwaryjskie. Później brali także w niem udział Ojcowie Cystercy z Imielnic, Franciszkanie z Koźla, i inni księża i zakonnicy z poblizkich miast i wiosek, z któremi przychodził licznie lud wierny z muzyką, krzyżami i chorągwiami.

Rok po poświęceniu kalwaryi, w uroczystość Wniebowzięcia najświętszej Maryi Panny, przybył jako pielgrzym książę biskup Wrocławski i gorącą swoja pobożnością zbudował lud zebrany. Rok w rok spieszył lud wierny do ulubionej św. Anny, żeby stać się uczestnikiem odpustów nabożeństwu kalwaryjskiemu przez Papieżów Klemensa VIII. i Piusa VI. nadanych. Rok w rok gorliwi kapłani towarzyszyli ludowi w pielgrzymce i przy pojedynczych kaplicach wykładali mu tajemnice męki i śmierci Zbawiciela i zachęcali do prawdziwie chrześcijańskiego życia; aż w roku 1811 z inszemi klasztórami zniesiona także klasztor na św. Annie. W czerwcu tego roku Ojcowie Reformaci ostatnią odprawili kalwaryą i ze łzami w oczach pożegnali ulubione zacisze klasztorne.

Lud wierny nie zapomniał św. Anny. Rok w rok zgromadzał się licznie na odpusty, a ponieważ jedyny kaznodzieja kalwaryjski stale zamieszkały przy kościele św. Anny nie zdołał pracy, kapłani przychodzili z procesyami, ażeby go wspierać. Rodzina szlachetna Gaszynów podupadła, dobra Żyrowskie przeszły w obce ręce, o kaplice, których utrzymywanie ciążyło na dobrach Żyrowskich, nikt sięnie troszczył i znowu były blisko spustoszenia.

W roku 1832 kościół, klasztór i ogród klasztorny regencya Opolska oddałą księciu biskupowi Wrocławskiemu na własność, i książę biskup kardynał Melchior Diepenbrok postarał się, żeby święte to miejsce godnie wyrestaurować. Jego następca, książę biskup Dr. Henryk Foerster, sprowadził księża z zakonu św. Franciszka z Westfalii i w r. 1859 trzej Franciszkanie na nowo osiedlili się w opuszczonej świątyni.

Rozejm pomiędzy księciem biskupem Dr. Henrykim Foerster i panem na Żyrowie kaplice i droga kalwaryjska przeszły także na własność biskupów Wrocławskich. Lud wierny, od którego teraz utrzymanie kalwaryi zawisło, hojnie składa ofiary do tego celu przeznaczone a Ojcowie Franciszkanie pilnie się krzątają około odnawiania, ozdobienia i upięknienia kalwaryi różnemi drzewami i prowadzeniem procesyi. Żeby lepiej zaspokoić pobożność pielgrzymów, rozdzielono za zezwoleniem stolicy Apostolskiej uroczystości w dzień znalezienia i podwyższenia św. Krzyża. W Zielone Świątki, także 8 dni przed znalezieniem i podwyższeniem św. Krzyża odbywa się nabożeństwo dla niemieckich pielgrzymów; w sam dzień znalezienia i podwyższenia Krzyża św. i w dzień Trójcy przenajświętszej dla polskich pielgrzymów, w insze uroczystości pozostał dawniej przyjęty porządek. Roku 1864 13 Sierpnia zaszczycił arcypasterz, książę biskup Wrocławski, Dr. Henryk Foerster, kościół św. Anny obecnością swoją, przybywszy na rozpoczęcie Jubileusza stuletniego nabożeństwa kalwaryjskiego i otoczony licznem duchowieństwem, rozpoczął Jubileusz solennem Pontifikalnem nabożeństwem. Chociaż ciągle deszcze i ulewy trwały przez całe 6 tygodni Jubileuszu, przybyło jednak wiecej niż 100 000 pielgrzymów , żeby uzyskać odpustu Jubileuszowego łaską stolicy Apostolskiej nadanego. Na pamiątkę Jubileuszu tego rozpoczęto budowanie kościółka trzeciego upadku, który w roku 1866 w uroczystość św. Anny przez księdza kanonika Kania, proboszcza w Poniszowicach, był poświęcony.

Lecz z powodu prześladowania kościoła św. w ojczyźnie naszej OO. Franciszkanie dnia 1 Sierpnia roku 1875 jasną górę św. Anny ze sercem smutnem opuścić musieli aby tułać po obcych krainach. Od onegoż czasu tu było spustoszenie na świętem miejscu; bo dla niedostatku kapłanów pielgrzymi jako owieczki rozproszone na kalwaryi szukali pomocy duchownej a dostać jej nie mogli. Oto w największej potrzebie przyszła pomoc boska; albowiem za staraniem X. Biskupa Dr. Henryka ku końcu roku 1881 powrócili dwa Ojcowie franciszkanie tegoż samego konwentu do klasztoru osierociałego, i bez habitu zakonnego znowu pracować nad zbawieniem prawowiernych zaczęli. Tymczasem X. Biskup Dr. Henryk wygnany od stolicy biskupiej na zamku Johannesberg w Austryi dnia 20 października roku 1881 umarł. Bóg miłosierny zaś dał dnia 21 maja roku 1882 nowego arcypasterza w osobie X. Dr. Roberta Herzog, który jak jego poprzednik to cudowne miejsce św. Anny umiłował.

Nie tylko na jego koszta klasztorny kościół św. Anny wewnątrz został ślicznie wymalowany, ale co większe, posiadłość pod murem klasztornym na wieczne czasy z hojnemi ofiarami ubezpieczona była. On już dnia 26-go grudnia roku 1866 na wielką żałobę wszystkich prawowiernych konał. W ten czas dnia 1-go października r. 1887dawniejszy konwent Franciszkanów tu na św. Annie znowu do klasztoru powrócił, za co Panu Bogu stokrotnie dziękujemy.

Oraz niech wychwalamy Opatrzność Boską, która dnia 19-go października roku 1887do stolicy biskupiej Wrocławskiej nowego X. Biskupa prowadziła w osobie Dr. Jerżego Kopp. Który niech żyje wiele lat na zbawienie obszernej dyecezyi.

Przeszło sto lat już upłynęło od założenia kalwaryi. Ileż modłow podniosło się w tym czasie z tego padołu płaczu jak wonne kadzidło przed tron Boskiego miłosierdza przy nabożeństwach na górze św. Anny! Któż policzy łaski, które Bóg hojnie zlewał na pobożnych pielgrzymów!

Corocznie przychodzą tysiące i tysiące pobożnych pielgrzymów z Szlązka, z Polski, z Czech i z Moraw; corocznie z Raciborza, z Gliwic, z Rud, z Koźla itd., przychodzą uroczyste procesye w skutek uczynionego ślubu tutaj. Ileż tysięcy grzeszników pojednało się tutaj z Bogiem i znalazło pokój, którego świat daćnie może, i pomoc i siłę do dźwigania ciężara tego życia. I znowu upłynie 100 lat, i kości nasze dawno w proch obrócone będą, a grzesznicy tu korzyć się będą przed Bogiem uwielbiając nieskończenie Jego miłosierdzie, i modlić się będą dzieci za ojców.

Wdzięczny czytelniku i pielgrzymie, pomódl sięga pobożnych fundatorów, westchnij także i za nas, cośmy tutaj pracowali , do Boga. Święta Anno, weźmij pod mocną Twoję obronę miejsce to i wszystkich Twoich wiernych czcicieli.


Arkadiusz Kałużyński

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *